W ostatnim czasie coraz więcej w środowisku medycznym mówi się o prawdziwych gwiazdach lat ’70 – „magicznych” grzybkach halucynogennych, inaczej nazywanych psylocybinowymi, stosowanymi wówczas głównie rekreacyjnie – choć nie tylko.
Grzybki halucynogenne obejmują nie tylko rodzaj Psilocybe o dźwięcznej nazwie “łysiczka” pochodzącej od wyglądu jego przedstawicieli, ale również Copelandia, Gymnopilus, Inocybe, Panaeolus, Pholiotina i Pluteus (łącznie ponad 100 gatunków) – nie tworzą one taksonu, lecz przez zawartość psylocybiny, psylocyny i baeocystyny (wszystkie te środki są pochodnymi tryptaminy) ich stosowanie ma podobne skutki.
Mianem grzybów halucynogennych można określić również niektóre grzyby z rodzaju Amanita (muchomory, np. muchomor czerwony) w ich przypadku substancjami psychoaktywnymi są muscymol i kwas ibotenowy. Halucynacje są w ich przypadku skutkiem majaczenia i o nich nie będzie więcej mowy w tym wpisie.
„Magiczne grzybki” nie są jednak jednak wytworem czy odkryciem dekady dzieci kwiatów – przeciwnie – nasi przodkowie znali i stosowali grzyby z rodzaju Psilocybe od tysięcy lat, a prehistoryczne malowidła z okolic Villar del Humo w Hiszpanii z dużą dozą prawdopodobieństwa sugerują, że grzyby z gatunku Psilocybe hispanica były tam wykorzystane już 6000 lat temu do rytuałów religijnych.
Przez wiele tysięcy lat wykorzystywano potencjał tych małych, niepozornych z wyglądu grzybów na zmianę percepcji i ich potencjał halucynogenny na przestrzeni Ameryki południowej i środkowej. Aztekowie nazywali ów rodzaj grzybów w swoim ojczystym języku nahuatl „teōnanācatl” (boski grzyb); słowo to składało się z członów teōtl (bóg, święty) i nanācatl (grzyb) i przez tysiące lat stosowali je w celach religijnych i w ówczesnej medycynie.
Podczas hiszpańskiego podboju Meksyku w XVI w. chrześcijańscy konkwistadorzy wierzyli, że poprzez spożycie psylocybiny Aztekowie uzyskują łączność z demonami, przez co żarliwie zwalczali ten proceder, jednocześnie plądrując i niszcząc cały dorobek kulturalny tubylców.
Późniejsze wzmianki o stosowaniu psylocybiny są nieliczne; pierwsza z nich w europejskiej literaturze medycznej pojawiła się w roku 1799, kiedy to mężczyzna zaserwował swojej rodzinie znalezione w parku grzybki z gatunku Psilocibe semilancetata, z której to najmłodsze dziecko doznało nieustępujących ataków śmiechu; mijały dekady, podczas których nie pochylano się zanadto nad psychoaktywnym działaniem pochodnych tryptaminy.
W roku 1955 amerykańskie małżeństwo wzięło udział w meksykańskim rytuale rdzennej ludności z wykorzystaniem grzybów zawierających psylocybinę, który opisali później w artykule w amerykańskim czasopiśmie Life. To wydarzenie na nowo wzbudziło zainteresowanie substancjami zawartymi w grzybkach halucynogennych i było motorem napędowym do powstania tzw. „Harvard Psilocybin Project” mającego na celu badanie psychologicznych i religijnych aspektów stosowania psylocybiny i innych środków psychodelicznych.
Wskutek tego pod koniec lat ’50 po raz pierwszy wyekstrahowano psylocybinę jako substancję czynną i zaczęto ją stosować jako produkt farmaceutyczny. Przez następną dekadę prowadzono eksperymenty z jej udziałem, w tym jej zastosowanie w psychoterapii. Rosło zainteresowanie środkami halucynogennymi wśród społeczeństwa, a ich nadużywanie i budowanie wokół nich subkultury wzbudziło zainteresowanie ze strony władz; sam projekt toczący się na Harvardzie był kontrowersyjny nie ze względu na swoją ideę, a przez wzgląd na nieobiektywny sposób jego prowadzenia oraz na liczne nadużycia ze strony badaczy.
W następstwie tychże przemian społecznych w roku 1970 opublikowano CSA – „Controlled Substances Act” – akt prawny regulujący obrót substancjami o potencjale uzależniającym. Psylocybina trafiła do pierwszej z pięciu grup substancji, wraz z heroiną i marihuaną – „duży potencjał nadużywania, brak uznanego zastosowania medycznego; niedostępne w legalnym obrocie” – tym samym natychmiast przerwano wszelkie eksperymentalne, obiecujące badania medyczne z zastosowaniem środków psychodelicznych, nie zmniejszyło to jednak fascynacji „magicznymi grzybkami” wśród amatorów ich stosowania.
Warto zauważyć, że pomimo zakwalifikowania psylocybiny do pierwszej grupy w CSA, nie powoduje ona uzależnienia fizycznego, a uzależnienie psychiczne jest niezwykle rzadkie (bardziej prawdopodobne w przypadku uwarunkowań osobowościowych sprzyjających uzależnieniom)..
Znaczna popularyzacja enteogenów (czyli substancji indukujących mistyczne doświadczenia) nastąpiła w latach ’70, a ich szerokie występowanie i moda wśród subkultury hipisów sprawiły, że grzybki psylocybinowe stały się niezwykle popularne w Ameryce Północnej, Europie i Azji.
Od ponad dekady postępuje dekryminalizacja tej substancji w niektórych miastach w Stanach Zjednoczonych, począwszy od Denver w stanie Colorado w roku 2019.
Status prawny psylocybiny i psylocyny jest oczywiście zależny od kraju – w Polsce substancja ta jest nielegalna; jest to regulowane ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii.
W organizmie psylocybina jest szybko przekształcana do psylocyny, która posiada podobne działanie psychoaktywne do LSD i meskaliny. Wykazuje powinowactwo i pobudza receptory serotoninowe, w tym 5-HT1A, 5-HT2A i 5-HT2C zlokalizowane w wielu obszarach mózgu, w tym w korze mózgowej i we wzgórzu. Poza oddziaływaniem na receptory halucynogeny pobudzają cały szereg szlaków metabolicznych i sygnałowych w mózgu, regulując ekspresję genów w neuronach.
W ostatnim czasie postuluje się również, że nawet pojedyncze dawki psylocybiny są w stanie zwiększyć neuroplastyczność, a na modelach zwierzęcych wykazano zwiększenie gęstości synaps po jednorazowym jej zastosowaniu.
W zależności od warunków, w których się ją przyjmuje, może powodować euforię, zmianę percepcji, w tym synestezję, zaburza odczuwanie czasu (czas stoi w miejscu) i może powodować halucynacje (nawet przy zamkniętych oczach), w szczególności w postaci wielokolorowych, geometrycznych kształtów, prowadząc do niemal duchowych przeżyć, ale i nudności i ataki paniki, znacznego obniżenie nastroju i lęku – „bad trip„.
Innym ciekawym aspektem używania środków halucynogennych to „flashbacki” – nawet po jednokrotnym ich użyciu halucynacje mogą nawracać, niejednokrotnie nawet przez wiele miesięcy po ostatnim zastosowaniu substancji.
W obecnych czasach wracamy do badań nad wpływem psylocybiny nad pewnymi schorzeniami – niektóre badania pokazują obiecujące wyniki związane ze stosowaniem substancji psychoaktywnych w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych (OCD), zespole stresu pourazowego (PTSD), uzależnieniu od alkoholu i nikotyny, depresji i klasterowych bólach głowy. Nawet jednorazowe ich zastosowanie może mieć zbawienny wpływ dla osób cierpiących na te schorzenia.
Środowisko naukowe wciąż wie za mało o efektywności substancji psychoaktywnych w psychoterapii, a ostatnie 50 lat i brak rozwagi w stosowaniu psylocybiny postawiły ją w złym świetle i zahamowały postęp eksperymentów medycznych z jej udziałem. Jej wpływ na ludzki organizm jest wszakże zależny od wielu czynników, a badania wykazują, że u osób chorych terminalnie, u pacjentów z PTSD czy depresją nawet jednokrotna sesja z substancjami psychoaktywnymi potrafi przynieść spektakularne efekty terapeutyczne.
W medycynie wciąż czeka nas wiele zaskoczeń, odkryć i przełomów – kto wie? Może to właśnie psylocybina będzie nam wiernie towarzyszyć na pokrętnych i wyboistych ścieżkach psychiatrii?
Póki co psylocybina i inne środki halucynogenne pozostają nielegalne i nie zachęcamy do ich przyjmowania, ale sami z ciekawością i otwartymi umysłami oczekujemy na kolejne odkrycia w świecie nauki z ich wykorzystaniem w roli głównej!
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28585222/
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6007659/